Nowy York, latem 2006 roku.

Nowy York, latem 2006 roku.

Artykuł powstał dzięki wsparciu firmy Cropp townCropptown

Do napisania tego tekstu zbierałem się już jakiś czas, od momentu powrotu z Nowego Jorku wciąż przygniata mnie ogrom tego, co przeżyłem. Nie potrafię w żaden sposób przelać tego na papier. Co gorsza, nie prowadziłem żadnych notatek, żadnego pamiętnika, a to tylko bardziej sprawę komplikuję. Tuż po powrocie przygotowałem relacje z Rock Steady Anniversary, którą możecie przeczytać już w najnowszym Magazynie Hip Hop. Po jej napisaniu jednak, wciąż czułem niedosyt. Przecież opowiedziałem tylko cząstkę tego, co mnie spotkało na jednej imprezie, a to było zaledwie kilka dni z mojego życia po tamtej stronie globu, a przecież byłem tam prawie miesiąc! Więc postanowiłem napisać ten oto artykuł, który będzie miał za zadanie nakreślić Wam chociaż większą (?) cząstkę mojego pobytu w Nowym Jorku. Mam zamiar opowiedzieć Wam kilka ciekawych sytuacji, które mi się przydażyły oraz utrzymać cały tekst w konwencji tekstu o bboyingu... Niby jest to oczywiste, bo moje życie to bboy lifestyle, wszystko co robię kręci się wookół bboyingu i kręci się na głowie. Mam nadzieję, że spodoba się Wam ta forma przekazu, to będzie chyba najbardziej prywatny tekst jaki kiedykolwiek udało mi się opublikować. Zapraszam do reportażu, a faktycznie do Nowego Jorku...

NEW YORK CITY

Nowy Jork (ang. New York) - największe miasto w Stanach Zjednoczonych. Znajduję się w stanie Nowy Jork. W wielu dziedzinach życia uważany jest za światowe centrum m.in. finansowe, kulturowe, muzyczne. W Nowym Jorku mieści się główna siedziba ONZ, co podkreśla status miasta jako „światowej stolicy”.

Nowy Jork zaliczany jest do najgęściej zaludnionych miejsc w Stanach Zjednoczonych. Liczba mieszkańców miasta przekracza tu 8 milionów (dane ze spisu w 2000 roku), powierzchnia wynosi 831 kilometrów kwadratowych, co daje gęstość zaludnienia w przybliżeniu 10000 (!!!) osób na km kwadratowy. Aglomeracja Nowego Jorku (której Miasto Nowy Jork jest częścią) ma około 21,5 mln mieszkańców (!). Miasto bywa też nazywane „Wielkim jabłkiem” („The Big Apple”) lub też „Miastem, które nigdy nie zasypia”.

PODZIAŁ MIASTA – DZIELNICE

- Manhattan (Hrabstwo Nowy Jork, ponad 1,6 mln. Mieszk.) jest centrum biznesowym miasta. Przeważa w nim zabudowa miejska. Jest najgęściej zaludnioną częścią miasta. Znajduje się tu także większość ze słynnych drapaczy chmur. - Bronx (Hrabstwo Bronx, ponad 1,4 mln. Mieszk.) słynie głównie z tego, że jest miejscem narodzin hip-hopu i centrum kultury „czarnych Amerykanów”. Jest to także jedyna dzielnica, która ma naturalne połączenie z lądem stałym. - Brooklyn (Hrabstwo King, 2,6 mln. mieszk.) mieszka tu największa część ludności Nowego Jorku. Przeważają tu dzielnice mieszkaniowe, chociaż istnieją także liczne tereny o profilu usługowym, a także przemysłowym. Jest to miejsce narodzin tańca Brooklyn Rock aka Uprocking’u. - Queens (Hrabstwo Queens, 2,4 mln mieszk.) jest najbardziej zróżnicowanym pod względem etnicznym hrabstwem w USA, z większą liczba imigrantów niż gdziekolwiek indziej. Pod względem powierzchni jest to największa z dzielnic. Znajduje się tu także port lotniczy JFK (międzynarodowy) oraz La Guardia (krajowy). - Staten Island (Hrabstwo Richmond, 0,6 mln. mieszk.) ma charakter zdecydowanie podmiejski. To tutaj osiedlają się w miarę lepiej usytuowani Nowojorczycy. Dawniej była to wyspa nie mająca połączenia z lądem. Zmieniło się to po otwarciu mostu Verrazano, który połączył Staten Island z Brooklynem.

 Nowy Jork z kosmosu

ETNICZNA MIESZANKA

Nowy Jork jest chyba jedynym miastem na świecie, w którym można spotkać ludzi prawie z każdego zakątka świata. 45% stanowią biali mieszkańcy, 27% to Afroamerykanie, 10% - Azjaci , 13% - przedstawiciele innych ras i 5% - posiadający cechy dwóch lub więcej ras. Największą część mieszkańców stanowią Latynosi (27%), dla których wprowadzono nawet w szkołach dwujęzyczne nauczanie. Miasto jest także największym skupiskiem mieszkańców pochodzenia żydowskiego w USA (ok. 900 tys.). Zamieszkuje tu także duża społeczność Polska w dzielnicy Greenpoint oraz, w południowym Brooklynie, a także Staten Island i dzielnice: Queens-Ridgewood, Maspeth & Middle Village). W mieście wychodzi gazeta polskojęzyczna „Nowy Dziennik”.

ZACZYNAMY

I jak? Szok? Prawda, że to co właśnie przeczytaliście robi wrażenie? Chciałem naświetlić Wam jak wygląda Nowy Jork, co to jest wogóle za miasto. Będzie Wam to bardzo potrzebne do tego, aby lepiej zrozumieć to, co napisze poniżej. Przyda się Wam to również (absurd?) do lepszego zrozumienia bboyingu, chociaż najlepszym wyjściem byłoby poprostu znaleźć się tam, pośród tego wszystkiego dookoła...

JAK TO ZROBIŁEM? & METRO

Znalazłem się w Nowym Jorku nie przypadkiem, planowałem wyjazd od kilku miesięcy ale nigdy nie myślałem, że uda mi się to naprawdę (tak, naprawdę naprawdę). Zawsze wiedziałem, że jeśli chcę coś zrobić to poprostu to robię, nie zważywszy na trudności, której mnie czekają - zawsze mam to czego chcę. I tak było również tym razem. Szczeniackie marzenie stało się faktem, 24 lipca znalazłem się na pokładzie samolotu lecącego do Nowego Jorku. Początek mojego pobytu nie był zachwycający dla osób patrzących na to z boku, chociaż dla mnie była to normalka, w końcu w swoim życiu przeżyłem tysiące podrózy po całym świecie i zawsze wychodziłem ze wszelkich opresji cało. Udało mi się znaleźć mieszkanie (bo przed wyjazdem nie miałem czasu tego zrobić) i wraz z moim znajomym Merkiem zamieszkaliśmy na Jamaica Avenue, przy 107 street na dzielnicy Richmond Hills (Queens). Dzielnica zamieszkana jest prawie w całości przez jamajskich osadników i latynosów. Miasto robiło wrażenie, klimatyzacja w kolosalnie rozbudowanej lini metra była niesamowita. Wyobraźcie sobie, że na dworzu jest tak ciepło, że musisz chodzić z ręcznikiem, by co chwila wycierać pot, który leci z ciebie, chociaż ty stoisz lub siedzisz i nic nie robisz, żadnego wysiłku! Klimatyzacja wygladała w sposób następujący: jesteś na plaży i jest Ci potwornie gorąco i wyobraź sobie, że nagle wchodzisz do lodówki!

 "Chyba nie wierze gdzie jestem"

PIERWSZE DNI

W pierwszych dniach pobytu zaczepia mnie i mojego zioma Merka dziennikarz polskiej gazety codziennej, i robi zdjęcia...Na drugi dzień nasze mordy lądują na pierwszej stronie „Nowego Dziennika” polskiej gazety codziennej, ukazującej się w całym Nowym Jorku. Pytania? Lepszego wjazdu do Wielkiego Jabłka wyobraźić sobie nie mogłem (śmiech). Spotykam się z moim człowiekiem Alien Ness’em, który zaprasza mnie do swojego mieszkania na południowym Bronxie, niedaleko sławnego stadionu Yankees (legendarna drużyna bassebaleowa). Odpalamy trzy, cztery i więcej batów, robi się miło. Ness pokazuję swoje nowe dvd, które zaskakuje świeżością. Widzę stare materiały z Alien’em w roli głównej i naprawdę nie wiedziałem, że ten koleżka kiedyś tak napierdalał! Odpalamy dalej. Poznaję żonę Alien’a, bardzo miłą i sympatyczną Lori. Chillujemy jeszcze trochę i wracam do domu, powrót zajmuje mi 2h (to stanie się normą ale wtedy jeszcze nie byłem tego świadom). W dniach następnych nie widuje się z Alien’em, bo w tym czasie odbywa się Rock Steady Anniversary, a Alien prowadzi obecnie beef’a z prezydentem Rock Steady i ma zakaz wjazdu na imprezę.

ROCK STEADY ANNIVERSARY - CZWARTEK

"Plakat ROCK STEADY ANNIVERSARY"

Zaczyna się od czwartku, od „Concrete battle”, czyli walk na betonie w środku Manhatanu. Małe boisku od kosza to miejsce, gdzie odbywał się Jam. Szesnastu zawodników toczy ze sobą walki 1on1, każdy po dwa sety. Oceniają: Crazy Legs, Fever One i Mr. Wiggles. Jest tylko jedno koło, a ludzi ze kilka setek, nie ma szans, by się dopchać do środka ale walcze o to. W końcu przedostaje się do pierwszej lini. Jeden set, który wyglądał jak mój set sprzed dwóch lat od razu eliminuje mnie z walki o „króla betonu”. Wyobraźcie sobie sytuację, że nagle znajdujecie się w centrum Nowego Jorku – sami, wpadacie na jam (przeciez nie pierwszy raz!) ale na którym widzicie ludzi, którzy tworzyli bboying od SAMEGO początku! Widzicie ludzi, którymi jaracie się obecnie jak Rock Steady. Spotykacie kotów z Europy, którzy są dla was autorytetami w tej grze jak Ghost Crew czy Flow Mo oraz macie pierwszy raz do czynnienia z podziemną sceną Nowego Jorku, która jak się okazuję jest kurewsko dobra! No i teraz wyobraźcie sobie mnie, samego pośród tych wszystkich kotów...Szok, naprawdę przeżyłem szok. Cofnąłem się po swoim secie do szeregu innych „staczy” i z pokorą oglądałem, co działo się w kole – to było wszystko, na co wtedy było mnie stać. Zwycięzcą Concrete Battle zostaję Ken Fury, który pokonał kilku graczy z podziemia, a w finale rozprawił się ze Skandynawią, którą reprezentował Ape Funk. Najlepsi gracze nie brali udziału w walkach, najlepsi rządzili w kole między przerwami w turnieju...

 Rock Steady Crew 2006

PIĄTEK

Piątek to już zmagania na wyższym o dwa kroki boskie level’u. Piątkowa część Rock Steady odbywała się w klubie Crobar, również na Manhatanie. Przybyłem do klubu niedługo przed rozpoczęciem imprezy, po chwilowej zawierusze z akredytacją ostatecznie mi ją przyznano i mogłem spokojnie wejść do klubu. Od razu odłożyłem otorbienie i wpadłem do kółek. Pierwsze koło jakie zaliczyłem było z ludźmi z Texasu m.in Havikoro, chociaż bez ich czołowych postaci... Później postanowiłem przenieść się do bardziej ciekawszego koła, wpadłem do podziemia...Byli tam ludzie z Brooklyn’u, których poznałem dzień wcześniej. Kółko określiłbym jako średnie, ale jazda była bez trzymanki. Podczas niektórych wyjść z koła słychać było hasła typu „sorry stary, to chyba nie twój dzień - idź do domu” albo „co to ma być kurwa, jesteś na Brooklynie, reprezentuj!”, „Ok. Kończ już. Zmęczyłeś sie chyba”. Atmosfera w kołach przypominała ciągłą i naprawdę naturalną rywalizację. Spdoziewałem się tego ale myślałem, ze wyglądać to będzie trochę inaczej. Żadnej litości, dla nikogo. Robisz słabego seta i każdy ci to powie, dostaniesz ze trzy dissy z koła i psycha Ci klęknie.

Cetowy feat MR-WIGGLES

Bboying to taniec tylko dla ludzi o silnej psychice i wygórowanych ambicjach, jeśli myślisz inaczej znajdź sobie inne zajęcie niż breaking – serio. Zajrzałem później do koła z Rock Steady, New York City Breakers, Ghost Crew, Skill Methodz, Street Masters i resztą - było gorąco – nie można było dopchać się do pierwszej lini. Przez cały czas toczyła się impreza.

 Rock Steady Anniversary

Rozpoczęto walki 1on1, które miały być głównym punktem imprezy ale najlepsi w nich nie uczestniczyli. Ja szukałem kół i co chwila, wpadałem gdzieś i próbowalem setami zasiać zamęt – z różnym skutkiem. W pewnym momencie ze swojego freestyle’u udało mi się stworzyć kozackie koło. Najpierw niesamowity bboy z San Francisco, który dwa dni wcześniej palił wszystkich na jamie na Cold Crush Brothers Anniversary – wpadł do mnie i pizgaliśmy set za setem, później dołączyły się jego ziomy, moi ludzie ze Szwajcarii i Skandynawii aka Flow Mo i 7$dollars oraz kilku miejscowych. Ruszyło: Szwajcarzy na mnie, miejscowi na Focus’a, ziom z San Francisco łapal kogo się dało. To co wydarzyło się wtedy to było naprawdę coś niesamowitego! Po 20 minutach, koło całkowicie się zmieniło. Miejscowych zastąpili gracze ze Street Masters, Unique Styles i Skill Methodz. Flow Mo i ja zostaliśmy po jednej stronie, a z boku tego wszystkiego został ziom z San Francisco i Bed z Zebra Mob. Zaczęło się ponownie, udało mi się sprowokować i wzburzyłem bitwę z jakimś człowiekiem od Unique Styles. Zlekceważył mnie, bo nie wiedział kim jestem, trzy sety – koleżka zjedzony i chyba mocno zdziwiony, później pytał tylko kim jestem i skąd się wziąłem...Flow Mo biło piony i śmiało się później, że za mocno go potraktowałem. Kółka istniały do końca imprezy, Ja w między czasie odpalałem różne rzeczy i rozmawiałem ze znajomymi z całej Europy. Było naprawdę miło.

JoJo założyciel Rock Steady Crew z Decó

SOBOTA

Kolejny dzień Rock Steady był dla mnie bardzo krótki. Od rana robiłem przeprowadzkę. Musiałem przenieść moje walizki z mojego pierwszego miejsca zamieszkania u moich znajomych (pozdrowienia dla Kasi, Marty i Zosi ze Smooth Moves) z Brooklynu południowego na mój rewir, czyli północno-wschodni Queens. To było jakieś 2h (w jedną stronę...) drogi i cztery przesiadki metrem, czyli ostra przeprwa. Nim to zrobiłem niosąc dwie wielkie walizy przez cały Nowy Jork, była już godzina 15.00, czyli właśnie startował jam. Postanowiłem zaeksperymentować i użyć szybszej lini metra, ale wcześniej musiałem przejechać kilka przystanków autobusem. Ale wiadomo udać to się nie mogło, NYC to nie Gdańsk. Wziąłem zły autobus, a to oznaczało kolosalne opóźnienie w mojej wyprawie do celu...Do klubu dotarłem tuż przed zakończeniem ćwierćfinałów. Zulu Kingz i Ghost Crew (przede wszystim kot o imieniu „Parkes”) siało zamęt w kołach. Podziemie łykało tego dnia wielu sławnych graczy, na walki zostali wyzwani: Crazy Legs, Remind, Teknyc...Widziałem na własne oczy jak płonie Smooth z Rock Steady, którego podpalił Bed z Zebra Mob. Teknyc omal nie pobił się z Parkes’em z Ghost Crew, który nie odpuszczał w walce z Teknyc’iem ani na skille, ani na słowa. Chodziłem po klubie i myślałem sobie tylko „kurwa ale rzeźnia”.

Darc Marc - Ghost Crew

W Półfinale walk niespodziewanie ląduję Ghost Crew, które pokonuję świetnie przygotowane do zawodów Zulu Kingz. Moim zdaniem decyzja sędziów mocno „polityczna”, a nie prawdziwa ocena walki. Flava Squad zabija słabeuszy z Dynasty Rockers i znajduje się w finale zawodów. „Duchy” natomiast po jednostronnej bitwie przegrywają z rodakami ze Skandynawii – Flow Mo i to oni przechodzą do finału. Ostatni pojedynek tego dnia wzbudził wiele emocji. Flow Mo okazało się zdecydowanie lepsze od Flava Squad, które miało akurat średni skład tego dnia. Wyrózniał się młody El Nino oraz Elmo ze Street Masters. Ale nawet oni nie zdołali stawić silnego oporu Finom. Do pieca dorzuciła Tay’a, która zmasakrowała Bete z Ground Zero, która pare minut wcześniej odebrała prestiżową nagrodę Spy Awards (mówię przecież, że polityka). Ostatecznie po burzliwej reakcji publiki i dogrywce pomiędzy Focusem, a El Nino – sędziowie wskazali na Flow Mo. Amerykańska w większości publika nie zadowolona z tego faktu, wyła i wydzierała się w strone sędziów, i Finów. Jeszcze trochę, a zamiast zbierania braw i gratulacji, Finowie zbierali, by zęby – I nie ma tu cienia przesady.

DOMÓWKA U ALIEN NESS’A

Po wszystkim udałem się wspólnie z Zulu Kingz i ich znajomymi do bazy Zulusów, czyli do mieszkania Alien Ness’a, prezydenta Zulu Kingz. Była to oficjalna domówka Zulusów na specjalne zaproszenia. Na imprezie spotkałem i poznałem m.in Wielkiego Ojca Hip Hopu – Afrika Baambataa. Gdy zaczynałem przygode z bboying’iem nie wiedziałem o istnieniu kogoś takiego jak „Baam”, po kilku latach wiedziałem doskonale kim jest ów człowiek, ale nigdy nie pomyślałem nawet przez chwilę, że poznam tak wielką postać Hip Hopu OSOBIŚCIE. Było to dla mnie ogromne przeżycie i w pewnym sensie zwieńczenie jakiegoś etapu mojej bboy’owej kariery.

U Alien Ness'a na dachu jego bloku. Z tyłu Bronx.

Spotkałem się z ogromnym zasczytem. Ness przedstawił mnie Baambacie jako swojego człowieka z Polski i dobrego kumpla. Przeprowadziłem krótką rozmowę z Ojcem na temat Zulu Nation w Polsce, oczywiście krytykując funkcjonujących u nas Zulusów, którzy są nie aktywni i nie nadają się do niczego. Piliśmy wódkę „Georgia” i rozmawialiśmy jeszcze chwilę o kilku innych mniej ważnych sprawach. Wypiłem bardzo dużo i odpaliłem również nie mało, po jakimś czasie w małym mieszkaniu Nessa’a zrobiło się strasznie ciasno, przybyło wielu nowych imprezowiczów. Mieszkanie już wtedy liczyło ponad 50-ciu gości i ich znajomych...Ness oglosił, że wszyscy ewakujemy się do parku obok, gdzie miało odbyć się oficjalne przyjęcie nowych członków Zulu Kingz. Byłem zaskoczony, większość z nas była mocno wypita ale mimo to poszliśmy wyjaśniać sprawe (drunkin style!). Każdy z nowych członków, a było ich czterech musiał stoczyć walkę z resztą ekipy, która była wtedy obecna. Wychodziło na to, że jeden „nowy” Zulus musiał stoczyć walkę z 8-9 osobami – naraz. Na głowę wychodziło po 10-14 setów, co było naprawdę sporym wysiłkiem, a sety musiały zawsze pozostawać na tym samym poziomie! Ostatecznie po walkach przyjęto wszystkich czterech nowych członków i wróciliśmy spowrotem do Ness’a,gdzie kontynuowaliśmy libację. Wróciłem do domu nad ranem, nie pamiętam godziny ale ludzie wyjeżdzali już do pracy...

BEDFORD AVENUE – BROOKLYN ROCK SESSION

Przez kolejne dni spotykałem się ze znajomymi z całej Europy na practice spot’ach na Brooklynie, a dokładnie w Bedford Park. W tym miejscu trenowałem ze wszystkimi i uczyłem się Uprocking’u od najlepszych. Na spot’ach obecny był zawsze Break Easy, który zawsze o tej samej godzinie (zawsze wieczorami między 21, a północą) przychodził ze sprzętem i matą – rozkładał się, a po chwili rozpoczynał sesje. Zaczynał z reguły sam, a już po chwili dołączali do niego inni i trenowali ruchy Up Rock’owe do upadłego. Zadarzało się, że powtarzaliśmy ten sam ruch 15 min – dół,góra,dół,góra i tak w kółko. Break Easy bardzo mało mówił, cały czas pokazywał i wolno prezentował ruchy, tak by każdy mógł zapamiętać.

PRACA & BRONX RIVER JAM

Moje rozrzutne życie w końcu dało mi w kość i mój portfel zaczął poważnie chudnąć, a mój żołądek również nie próżnował i starał się być jeszcze chudszy niż portfel. Postanowiłem więc rozejrzeć się za jakąs pracą, po dwóch dniach poszukiwań udało mi się ją znaleźć. Podjąłem pracę na parkingu dla bardzo bogatych ludzi w centrum Manhatanu. Ubrany w garnitur od Dickis’a, stałem przed wjazdem na parking i zapraszałem ludzi do wjazdu. Bardzo miła praca, płaca nie jakaś ekstra ale w końcu dolary, prawda? W rozmowie kwalifikacyjnej przedstawiłem się jako student z Polski i powiedziałem, że szukam pracy na dłużej (skłamałem rzeczjasna, w innym razie nie dostałbym tej pracy). Przyjęto mnie z otwartymi rękoma. Moja prezencja, wygląd i kultura osobista najwidoczniej zrobiła na pracodawcach wrażenie. Po dziesięciu dniach podjąłem wypłatę i zwolniłem się, mówiąc, iż wracam poprostu do Polski. Zrobiłem ogromne zakupy na Fulton Street i wróciłem do domu, oznajmiając gospodyni, iż wracam do Polski (nie kryła zaskoczenia). Zadzwoniłem do Ness’a, który od razu zaproponował żebym wpadł do niego. Wpadłem. Odpaliliśmy i chillowaliśmy - tak, też było przez kilka najbliższych dni. Później wybraliśmy się razem na Jam, poznałem ludzi z pierwszego Rock Steady oraz ludzi z Mooncrickets Productions (producenci filmów DVD m.in „Freestyle Session”). Jam nosił nazwę Bronx River, i wystapili na nim m.in Big Daddy Kane, Cold Crush Brothers, Mellie Mell, Love Bug Starski i wiele innych legendarnych postaci.

ZWIEDZAM

Przez kolejne dni, już jedne z ostatnich moich dni w Nowym Jorku starałem się pozwiedzać i zobaczyć jak najwięcej. Odwiedziłem Chinatown, gdzie maluśkie stragany, butiki, i chińskie żarcie zajmowało 80% chodnika. Strasznie ciasno, a wszędzie pełno małych, skośnych ludzików zwanych Azjatami. Zobaczyłem niesamowitą Wall Street i historyczną część Nowego Yorku nieopodal Battery Park. Chciałem wybrać się ferą na Statue Wolności ale okazało się, że w dniu dzisiejszym nie ma już miejsc na wycieczkę. Zobaczyłem też pozostałości po World Trade Center. Miejsce WTC zajmuję teraz wielka dziura, przy której krząta się setka robotników i maszyn pracującyh nonstop przy wydobyciu (?) resztek zniszczeń i przygotowywaniu gruntu pod nową budowlę...

Z Merkiem BRONX-BABY!

OSTATNI DZIEŃ

W ostatnim dniu mojego pobytu odwiedziłem Ness’a. Spędziliśmy razem kilka godzin, poznałem jego córkę, po czym udałem się po walizki do domu i wyruszyłem na lotnisko. Zrobiłem ostatnie zakupy na bezcłówce i udałem się na odprawę. W samolocie zamknąłem oczy, gdy je otworzyłem byłem już nad Warszawą. I tak o to moja podróż dobiegła końca, a tym samym finiszuje właśnie mój długi wydawałoby się reportaż (jest bardzo krótki). Moje teksty zawsze są szczere, nigdy nie zastanawiam się nad tym co napiszę pół godziny, tylko przelewam swoje myśli i spostrzeżenia od razu na papier. Następnie dokonuję korekty niektórych słów, ustawiam odpowiednio szyki zdań, koryguję błędy ortograficzne, interpunkcyjne, a czasem rzeczowe. Gdy to wszystko mam już za sobą, czytam tekst raz jeszcze, jeśli czuje, że to jest to – to poprostu to wypuszczam. Jestem być może doskonałym grafomanem, ale jest nim również William Wharton, zatem nie mam obaw co do treści i formy mojego reportażu. Zapewniam was, iż chciałem nim zainteresować wszystkich czytelników, czy mi się to udało? – Oceńcie sami. Dzieki za uwagę i życzę Wam spędzenia w Nowym Jorku chociażby kilku dni, po tym już nic nie będzie takie samo, a Wasz bboying nabierze duszy i przekonania. Z pozdrowieniami, Bartosz Turzyński aka Bboy Cetowy, rep. Azizi Hustlazz., Tekst: Cetowy oraz Wikiped Media Foto: Decó, Kaos, Wikipid Media.

Wielkie P.S.

Chciałbym również podziękować wszystkim tym, którzy pomogli mi w wyjeździe i umożliwi w ogóle wyjazd do Nowego Jorku. Przede wszystkim dziękuje moim rodzicom, że wychowali mnie na takiego kota jakim jestem i wspomogli mój portfel. Dziękuje wszystkim moim uczniom, uczestnikom warsztatów, bo to dzięki Wam mogę pracować i realizować swoje marzenia. Podziękowania kieruję również do mojego sponsora firmy Cropp, która wspomogła mój wyjazd finansowo. Dziękuje też dziewczynom ze Smooth Moves, które pomogły mi ogarnąć się w pierwszych dniach mojego pobytu w Stanach. Wielka piontka dla Alien Ness’a i jego żony Lori, którzy pomógł mi również ogarnąć się na miejscu i cały czas opiekowali się mną. Pozdrawiam również wszystkich przyjaciół z całej Europy i ludzi, których poznałem w NYC. Piontka dla Merka i Deca. Postanowiłem dołączyć do artykułu mały bonus w postaci track listy, która przez cały miesiąc siedziała w mojej mp3 – byłem z nią wszędzie: lotnisko, samolot, metro, dom, ulica, bronx, jamaica av, jam’y, practice spot’y – wszędzie. Sprawdźcie te perły:

Big Daddy Kane

Track lista: - The Phacydre - Drop - The Phacydre – Bullshit - The Phacydre – Runnin’ - The Phacydre – Hey You - Gangstarr – Skillzz - NAS – Made you look - James Brown – She the one - James Brown – Since you’ve been gone - James Brown – Can I get some help? - Kurtis Blow – The Breaks - Can – Vitamin C - Erykah Badu – Iam love with u - Erykah Badu - …& On - Flexxip - Milion Razy - Flexxip – Acha - PIH, Pyskaty, MyNieMy, Chada & IGS – Chodź ze mną (zwrotki myniemy i Chady przewijałem..) - Looptroop – Dont hate the player - Looptroop – Looking for love - Looptroop – Still looking - Looptroop – Who want it? - Looptroop – Last Song - Cunninlynguists – The South - Cunninlynguists – Old School - Arsonists – Pyromaniax - Atmosphere – God loves ugly - Atmosphere – Give me - Atmosphere – One of a kind - Hieroglyphics – Chicago - Hieroglyphics – Power that Be - Mobb Deep - Burn I wiele innych track’ów, których nie jestem już sobie w stanie przypomnieć...

Autor: Cetowy
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Nowy York, latem 2006 roku.
Facebook:
Kategoria: hip hop, breaking
Tagi: brak
  • Dodał: radi
  • Zakceptowany: 06.11.07
  • Ostatnie zmiany: 21.07.18


© 2001 - 2024 Break.pl - Prawdziwa strona Hip-Hop'u! Zgłoś błąd | Początek strony