Pojawili się niespodziewanie i niespodziewanie dobrze im idzie. Mają kilkaset tysięcy odsłon klipów na YouTube, blisko 13 tysięcy fanów na Facebooku, a sieć kipi od pozytywnych komentarzy po premierze ich pierwszej wspólnej płyty. Hinol i Jano, czyli Polska Wersja, debiutują krążkiem „Powrót do przeszłości”, wydanym nakładem Proper Records. Na kilka dni po premierze opowiadają o najnowszym materiale, ale także o starym, dobrym rapie, polityce i bazgraniu po tramwajach.
Czy przy okazji „Powrotu do przeszłości” pracujecie ze sobą po raz pierwszy?
Jano: Tak, to nasz pierwszy projekt i chyba najlepszy, jaki miałem okazję z kimkolwiek zrobić. Zajęło nam to trochę ponad rok. Rozumiemy się muzycznie i mimo że mamy zupełnie inne style, to uważam , że bardzo do siebie pasują.
Hinol: Nad płytą pracowaliśmy bez specjalnej spiny. Po prostu nagrywaliśmy i jaraliśmy się każdym nowym numerem
Wolicie koncertować czy tworzyć w studio?
Jano: To i to ma swój urok. Wiadomo, że kontakt z publiką jest dużo przyjemniejszy, ale jednak nie ma to jak to uczucie, kiedy usłyszysz wreszcie w studio to, co nagrałeś w finalnej wersji
To może jakaś anegdota z Waszej studyjnej współpracy?
Jano: Hehe, chyba jak Hinsu próbował zaśpiewać refren, który miała zaśpiewać nam wokalistka.
To pierwsza wspólna płyta, ale ciężko Was nazwać debiutantami.
Hinol: Przed Polską Wersją nagrywałem nielegalnie, często na instrumentalach z Internetu, że tak powiem, do szuflady… Dopiero w TVP Studio nagraliśmy składankę, na której udzieliłem się w bodajże sześciu numerach.
Jano: „Przygodę” z rapem zacząłem już jako dzieciak, około 12 lat temu. Realizowałem wiele projektów z różnymi ludźmi, ale robiliśmy je przeważnie dla siebie i znajomych, więc nie wchodziły one do szerszego obiegu. Poważniejsze nagrywanie zaczęło się dopiero, gdy chłopaki z TZWM zaprosili mnie do wspólnego projektu. Jestem im za to bardzo wdzięczny, bo dopiero wtedy złapałem dużą zajawkę. Wtedy TZWM byli moimi idolami, wychowałem się na ich muzyce i w 100% rozumiałem ich przekaz, ze względu na to, że byliśmy z jednego osiedla. Wtedy było to spełnieniem moich marzeń. Moja współpraca z TZWM trwa do tej pory. Płyta, którą razem tworzyliśmy przez kilka ostatnich lat, powinna zostać wydana jeszcze w 2014. To prawdziwy oldschool, bez słodkiego pierdzenia, będzie można usłyszeć na niej numery nawet sprzed 8 lat.
Czy na płycie pojawiają się goście, których udział w projekcie jest dla Was szczególnie ważny?
Jano: Na pewno mój przyjaciel z mojej ekipy TZWM - Siuwax oraz Wigor z Mor W.A. , nie wyobrażałbym sobie tej płyty bez nich.
Hinol: Każdy z gości na tej płycie jest dla mnie kimś ważnym. Szczur z kawałka "Popatrz w lustro" jest moim przyjacielem, natomiast Karlos DT z kawałka "Mamy Czas" był kiedyś moim autorytetem i zawsze chciałem z nim nagrać. Przykro mi, że nie nagrałem z BRZ'tem z TVP Studia, ale nie pozwolił nam na to czas i duża odległość na mapie.. BRZ pojawi się na pewno na następnej płycie
Pozostając w temacie gości. Często gracie wspólnie z AK-47. Jano, pojawiłeś się podczas jego premierowego koncertu w Świdnicy. AK – 47 był na Waszym, słychać go też na Waszej płycie. Dlaczego cenicie sobie współpracę z tym artystą?
Jano: Akacza poznałem już bardzo dawno temu, to również mój przyjaciel z osiedla, jeszcze wtedy był dzieciakiem, ale wiedziałem, że ma mega talent, sam zaproponowałem mu współpracę z Proper Records i namawiałem wytwórnię, żeby wydali jego krążek, no i jak widać to było dobre posunięcie, hehe. Sam się śmieję ostatnio, że mam talent do wykrywania talentów, haha.
Jano, w wywiadach mówisz o tym, że masz nadzieję na długie lata współpracy z Hinolem. Wiem jednak, że w planach macie także solowe projekty.
Jano: Co by się nie działo, PW zawsze będę miał w sercu, ponieważ jest to moja zajawka od początku do końca i cały materiał brzmi tak, jak marzyłem. To również duża zasługa Yacola, który zrobił bity w klimacie który kocham, pozdrawiam go serdecznie. Istotną rolę w całym przedsięwzięciu odgrywa też Waco, który dopicował te kawałki tak, aby ich jakość była jak za dawnych lat oraz DJ Hardcut. Jego skrecze...dla mnie to jest majstersztyk Co do płyt solowych, to mamy takowe w planach, ale na razie nic więcej powiedzieć nie mogę, póki co zbieramy bity i piszemy teksty. Jedyne, co mogę zdradzić, to to, że cała moja płyta wyprodukowana będzie przez Kamila Chrome oraz Yacola.
Hinol: Moja płyta solo to odległy plan. Mogę powiedzieć tyle, że będzie to krążek, zrobiony głównie na bitach Choiny, który zrobił bit do kawałka "Salutuj" z najnowszej płyty Czarnego Furiata, gdzie udzieliłem się gościnnie. Moje solo planuję wydać na początku 2015 roku, ponieważ materiał musi być bardzo dopracowany.
Kilka słów o okładce płyty. Rzuca się w oczy wśród innych na półkach. Co dla Was oznacza?
Hinol: Okładka kojarzy mi się z liceum, z czasami, gdy latałem z kolegami po Warszawie i bazgraliśmy puszkami i markerami tramwaje i ściany, a na lekcjach w szkole ozdabiałem swój zeszyt, hehe.
Jano: Okładka miała oddać klimat całej płyty i myślę, że tak też się stało. Bardzo podoba mi się opcja z komiksem. Okładkę zaprojektował Max (Oxygen), którego serdecznie pozdrawiam. Tak naprawdę zaufaliśmy mu w 100% i nie ingerowaliśmy w jego pracę.
Wasze utwory bywają subiektywnym komentarzem sytuacji w kraju. Jesteście czynnymi obserwatorami? Uważacie, że artyści powinni angażować się w politykę?
Jano: Musimy obserwować, żeby mieć o czym pisać. Wiadomo, że te teksty to nasze poglądy i nie każdy musi się z nimi zgadzać. Co do polityki...Nie wtrącamy się do niej, my mówimy tylko o rzeczach które nas w tym kraju wkurw…. Jak każdy Polak wiemy, że zmiany są potrzebne i dlatego o nich mówimy.
Hinol: Muzyka i polityka to dwie różne rzeczy. Polityk nie może nagrywać rapu, a raper nie powinien włazić z butami do sejmu.. Ja jestem tylko pisarzem i kieruję swój przekaz do prostych ludzi takich jak ja. Mówię o tym, co widać i co tak naprawdę wkurw… nas wszystkich .Władza chyba tego nie zakazuje?
W kawałku „Mamy czas” deklarujecie, że nie idziecie za tym co modne. Co dla Was znaczy być wbrew „trendom”?
Hinol: Nie chodzi o tępe sprzeciwianie się całej reszcie.. Chodzi o oryginalność w tym, co się robi.
Mówicie, że teledyski kierujecie do „ambitnych” słuchaczy. Czy przekaz wizualny jest dla Was równie ważny jak werbalny?
Jano: Jak najbardziej. W obecnych czasach klipy mają dużo większą oglądalność, więc musimy robić wszystko, aby trafić do słuchacza również obrazem.
Hinol: Kręcenie klipów to super wkrętka, ponieważ oprócz tekstu można przekazać ludziom coś więcej! Coś, na co słuchacz mógłby nigdy nie wpaść po przesłuchaniu samej muzyki. To uzupełnienie odbioru utworu.
Płyta na półkach, czas na dedykacje. Czy są osoby, o których należy wspomnieć przy okazji „Powrotu do przeszłości”?
Jano: Tak! Płytę dedykuję ŚP Iwanowi (TZWM) i przyjaciołom, którzy bardzo długo na nią czekali. Dedykuję ją również tym słuchaczom którzy cierpieli na brak prawdziwego klasycznego rapu, mam nadzieję, że po tej płycie uwierzą, że prawdziwy rap nie umarł, hehe.
Hinol: Płytkę chciałbym zadedykować wszystkim dobrym ludziom, którzy rozumieją mój przekaz. Jednocześnie obiecują, że kolejny materiał będzie jeszcze lepszy – dużo bardziej przemyślany i w bardzo dobrym klimacie.
Dzięki za rozmowę.