BBoying Lessons - Początek

BBoying Lessons - Początek

Część ta nosi nazwę "Początek" dlatego, iż jest to kilka ważnych spostrzeżeń na temat tego, w jaki sposób zaczynać, o czym warto pamiętać i czego unikać, by od samego zarania iść w dobra stronę i wykształcać to, co w hiphop'ie najważniejsze, a więc miłość do niego. Lekcja ta skierowana jest przede wszystkim do tych, którzy dziś pierwszy raz mają styczność z bboying'iem. Do tych, którzy o bboyingu usłyszeli całkiem niedawno, przez co nie mają jeszcze sprecyzowanych planów ani oczekiwań względem hiphop'u. Oczywiście nie jest to równoznaczne z tym, iż jeśli ktoś, kto zajmuje się bboying'iem przez jakiś dłuższy czas nie znajdzie w niej nic ciekawego, wręcz przeciwnie!

Lekcja ta skierowana jest także do wszystkich czynnych już od dawna tancerzy, by może przez chwilę refleksji przywołać miłe retrospekcje z czasów, kiedy każdy z nas osobna rozpoczynał swój nowy "etap życia". O tak! Nowy etap życia! Tak trzeba zdecydowanie nazwać dzień, kiedy podejmujemy decyzje "Będę bboy'em". Niewielu jeszcze wtedy ma tą świadomość, iż bboying a co za tym idzie hiphop, to nie tylko treningi lub jak to dziś sztucznie nazywają media "forma aktywnego spędzania wolnego czasu", ale to cały sposób na życie! Na pierwszy rzut oka to stwierdzenie brzmi może bardzo enigmatycznie, ale postaram się je wyjaśnić w dalszej części teksu. Tyle tytułem wstępu, zapraszam do zapoznania się z tekstem właściwym Lekcji pierwszej.

Scena z filmu Wildstyle

IMPULS

Pewnie niejednokrotnie na początku każdy zadaje sobie pytanie podpatrując swoich starszych kolegów: Jak zaczynali ci, którzy dziś są najlepsi i czy mój początek daje rokowania na przyszłość? Początek wbrew pozom w większości przypadków jest taki sam. Zazwyczaj to zwykły impuls, często podejrzany gdzieś kolega, obejrzany klip w TV z udziałem bboy'ów, krótki filmik etc. Co za tym idzie początek tych najlepszych wcale nie rożni się także od tego, który może spotkać właśnie was! Więc całkiem możliwe, że to i wy za parę lat będziecie mogli czuć się jednymi z najlepszych!

Pytanie o początek swojej "nowej drogi życia" pozwoliłem zadąć sobie Cetowemu z mojej ekipy (Azizi Hustlaz) dziś uważanego za jednego z najlepszych bboy'ów w Polsce, który jest moim serdecznym przyjacielem i chciałbym na jego przykładzie pokazać, że nawet trudne początki pozwalają wejść na szczyt:

"To było w zimę 2001 roku, a dokładnie jakoś w czasie ferii bądź tuż po nich. Chodziłem wtedy do gimnazjum sportowego o profilu "piłka nożna". Należałem w tym czasie do kadry województwa pomorskiego, z czego można wywnioskować, iż nieźle radziłem sobie kopiąc piłeczkę. Miałem kumpla w klasie, który już w podstawówce na dyskotekach szkolnych dawał popis swoich umiejętności breakdancow'ych i podejrzewam, że gdyby nie on nigdy bym nie pisał tego tekstu i nie osiągnął tego, co osiągnąłem. Także serdeczne pozdrowienia dla starego kumpla Marcina Jasińskiego. Pewnego razu po jednej z dyskotek poprosiłem go żeby pokazał mi parę ruchów, spróbowałem i okazało się, że naprawdę mi się to podoba.

Później zaczęło się uciekanie i "kitranie" w jednym z holów na piętrze i piłowanie podłogi. Nieraz w ogóle nie chodziliśmy do szkoły i umawialiśmy się w domu znajomego, by ćwiczyć całymi godzinami. Na początku pamiętam z naszej trójki czy czwórki, która wtedy zaczynała byłem najsłabszy, mało, co mi wychodziło i koledzy z drużyny najzwyczajniej się ze mnie śmiali. Ludzie dookoła byli zachwyceni moim kumplem, a ja byłem w jego cieniu. Ale hola, hola to właśnie to pchnęło mnie do przodu, własna determinacja, chęć bycia najlepszym sprawiła, iż zacząłem się w błyskawicznym tempie rozwijać. Jak sami widzicie od dziecka zajmowałem się sportem, od dziecka tkwiła w mojej głowie i sercu chęć rywalizacji, chęć konfrontowania swoich umiejętności i bycia tym jednym, tym najlepszym.

Z czasem bywało naprawdę ciężko, miałem momenty, w których myślałem sobie czy rzeczywiście dobrze zrobiłem, poświęcając się tańcu? Oczywiście przerwałem grę w piłkę nożną, nie możliwym było łączenie tych dwóch dziedzin razem. Break dance na początku był dla mnie bardzo kontuzjogenny, ciało piłkarza nie było przyzwyczajone do tego typu wysiłku i ruchu. Zdarzały mi się złamania palców, skręcenia nadgarstka czy poważne uszkodzenia bioder. Ale mimo wszystko czułem, że to, co robię sprawia mi radość i wiem, że mogę tym zrobić bardzo wiele. Zmieniłem szkołę, poznałem nowych ludzi z mojej dzielnicy, którzy również wtedy raczkowali ( Adrian Lipiński aka Lipskee - obecnie jeden z najlepszych poper'ów i locker'ów w kraju) i wspólnie zaczęliśmy jakby nowy rozdział w swoim życiu.

Dzielnica, na której się wychowałem i nadal mieszkam jest pełna przegranych ludzi, otoczenie, w którym żyje jest przepełnione agresją, fałszem, przemocą i wyzyskiem. Panuje tutaj ogromna patologia, dzieciaki kreują sobie przyszłość sami z braku jakichkolwiek perspektyw na życie. Ja miałem to szczęście, że wychowałem się w domu gdzie nigdy nie brakowało jedzenia, pieniędzy i nie było przemocy, i na pewno to również wpłynęło na mój rozwój. Wielu ludzi, którzy zaczynali ze mną, bądź dołączali w kolejnych latach mojego rozwoju do mojego otoczenia, dość szybko się wyłamywało tłumacząc się, iż jest im ciężko nauczyć się czegokolwiek. Tak naprawdę nie mieli na tyle odwagi i ambicji, by zapuścić się w obraną drogę i trzymać się jej nawet, gdy zdarzają się duże porażki i niepowodzenia. Kilkadziesiąt osób z mojego otoczenia dołączało, a to odchodziło od Breakdancing'u, jedni momentami wydali się wielkimi talentami, które kiedyś będą potężne...Dziś spotykam ich na rogu, stoją i jak to mawiał Eis "palą tego szluga na dwóch" i pytają mnie: "Co słychać? A ja odpowiadam: "Jest świetnie. Właśnie wracam z Holandii, byłem na międzynarodowym turnieju." Słyszę - "Nie gadaj? i co pewnie konkretnie tańczą, tańczyłeś tam czy byłeś publicznością?" Na co odpowiadam -: Publicznością? Doszedłem do finału, zająłem drugie miejsce. - "naprawdę?" - Tak - "skąd masz hajs, żeby tam jechać? - Pewnie sprzedałeś komputer z domu ha-ha-ha. - "Nie. Mój sponsor opłacił mi wyjazd"....No i dalszej odpowiedzi ze strony "ziomów" nie było.

Także jak sami widzicie obranie pewnej drogi i trzymanie się jej wbrew wszelkim przeciwnościom losu, wbrew wszelkim niepowodzeniom daje wreszcie upragnione zwycięstwo i zbiera się za to obfite plony. Obecnie jestem reporterem Magazynu hiphop i zajmuję się działem barek dance w tym Magazynie. Zajmuje się również organizacją międzynarodowych imprez Bboy'owych. Jestem Bboy'em z długą listą osiągnięć krajowych jak i zagranicznych, należę do najbardziej utytułowanej grupy w naszym kraju AZIZI HUSTLAZ i musze dodać, że jestem z tego bardzo dumny. Ponadto uczę dzieci tańczyć jako instruktor tańca w kilu szkołach w trójmieście oraz prowadzę warsztaty tańca w całym kraju. Bądźcie silni i wytrwali, a przyjdzie wam zbierać najsoczystsze owoce." Bartosz Turzyński a.k.a. Cetowy Azizi Hustlaz

A wiec jak widać na starcie wszyscy mamy jednakowe szanse by dojść do wielkich rzeczy, zależy to tylko od wyłącznie od nas samych. Tylko determinacją i poświęceniem można osiągać sukcesy! Nie można użalać się nad swoja sytuacja. Biadolić jak to inni maja dobrze a tylko ja mam tak bardzo źle! Natomiast by być na szczycie należy sobie uświadomić na samym początku, pewne sprawy, ponieważ później będzie ciężko przebudowywać swój dotychczasowy światopogląd.

Bartosz Turzyński aka Cetowy Azizi Hustlaz

DLACZEGO HIPHOP?

Na początek kilka banałów, których pierwotnie nie miąłem zamiaru tutaj przytaczać, ponieważ byłem przekonany, że to truizmy, ale niejednokrotnie spotkałem się z tym, iż ludzie po prostu tych banałów nie znają! Także postaram się w prosty sposób je wyjaśnić. Hiphop - to kultura powstała w biedzie i skrajnym ubóstwie, brudnych ulic południowego Bronxu na początku lat 70 wśród ulicznych gangów, seryjnych morderców, sprzedawców narkotyków. Dawał szanse na zrobienie ze swoim życiem czegoś dobrego. Był to swoisty oddech artyzmu wśród ludzi, którzy dzięki polityce ówczesnych Stanów Zjednoczonych zostali zepchnięci do gett, zmuszeni do alienacji od reszty bogatego społeczeństwa oraz tak naprawdę pozostawieni sami sobie.

Oddech ten był na tyle silny, iż dziś hiphop to jeden z najbardziej dochodowych biznesów świata. Na przestrzeni lat hiphop znacznie ewoluował, ale jego istota wciąż pozostaje ta sama i cytując tutaj Afrikę Bambaataa'ę (Ojca hiphop'u oraz organizacji Zulu Nation więcej na http://zulunation.com ) "Hiphop is a coulture and a whole movement dealing with knowledge, wisdom and understand is known as peace, unity and fun" mogę stwierdzić, iż to do nas należy by tą istotę zachować, a nie podążać drogą, którą wypaczają media oraz ludzie, którzy nigdy nie poznali całej tej pięknej historii. Hiphop to kultura składająca się z 4 nierozerwalnie związanych ze sobą elementów:

  • Bboying
  • Graffiti
  • MC'ing
  • DJ'ing

Mylne jest rozumienie pod pojęciem "hiphop" muzyki rap, jak mówi sam KRS One w refrenie jednego ze swoich kawałków: Rap is something you do! Hiphop is something you live! (Rap to cos, co robisz! Hiphop jest czymś, czym żyjesz) Niejednokrotnie spotkałem się z opinia, iż bboying nie ma nic wspólnego z hiphop'em i można go traktować odrębnie jako zwykły taniec stawiając go na równi obok innych tańców! Co najgorsze słyszałem to z ust ludzi, którzy uważają się za tych, którzy wiele osiągnęli i upoważniają się do głoszenia tych śmiałych opinii na forum publicznym! Co gorsze brednie te zyskują sobie coraz to większe audytorium! Z takim podejściem trzeba bezwzględnie walczyć! Bboying to hiphop!

Taniec, który u samego początku kształtował tą kulturę dziś nie może istnieć oddzielnie, ponieważ te dwie rzeczy współgrają ze sobą na zasadzie korelacji i jedno bez drugiego zwyczajnie nie istnieje! By być dobrym bboyem trzeba jak najbardziej czuć się hiphopowcem. Tylko pod pojęciem "hiphopowiec" nie rozumiem charakterystyki socjologów na temat "subkultury młodzieżowej", bo to jest wypaczone podejście ludzi, którzy znają go tylko z opowieści lub ewentualnych badań a nigdy nie próbowali tak naprawdę go zrozumieć. Mówię tu o całej pięknej spuściźnie ludzi, którzy chcieli zrobić ze swoim życiem naprawdę piękne i wielkie rzeczy. Którzy w artyzmie upatrywali swój dalszy rozwój.

Hiphop to nic innego jak forma sztuki, ekspresji, nieograniczonego i kreatywnego wyrażania siebie. To wolność, prawo do wyrażania własnej opinii! Bboying mówi tym samym językiem, którym mówi hiphop, ponieważ jest jego fundamentem, dlatego trzeba o tym zawsze pamiętać i nigdy nie próbować tego dzielić. Co najważniejsze na początek? Powinien każdy z was zobaczyć film The Freshest Kids - A History Of bboy który przedstawia w sposób niemal perfekcyjny historię bboyingu. Jest pomocny zrozumieć to, co napisałem powyżej, jest rozwinięciem myśli przeze mnie poruszonej tylko w małym stopniu, ponieważ można byłoby pisać o tym naprawdę wiele, ale nie o to tu chodziło. Miało to jedynie wzbudzić ciekawość i głód wiedzy w tym temacie.

Pierwszy hiphopowy DJ: DJ Kool Herc

BBOY LIFESTYLE

Co najważniejsze bboying nie może być traktowany jako hobby! Niejednokrotnie słyszałem wypowiedzi ludzi, którzy twierdzą, że na co dzień są zwykłymi ludźmi a dopiero na treningach stają się kimś innym, czyli bboy'ami. To bzdura! Bboyem jest się w każdej chwili życia w domu, szkole, kościele, na urodzinach babci, nie tylko w momentach, kiedy ma się okazję tańczyć! Bboying czuje się w kościach w każdej chwili podczas zwykłych spraw codziennych. Bboying to styl życia, ubierania się. To fat laces, buty sneekersy, czapki do headspina, ochraniacze na kolana. Bycie bboyem to przede wszystkim duma z bycia kimś lepszym od reszty zwykłego szarego społeczeństwa. To bycie kimś lepszym od ludzi, których celem jest sama egzystencja.

Bycie bboyem to przede wszystkim stu procentowe poświęcanie wolnego czasu dla tańca. Bycie bboyem to życie tańcem, czasem wiele wyrzeczeń. Bboying to styl życia, który diametralnie zmienia podejście do wartości estetycznych, uczy pokory. Bboying to wszystkie uśmiechnięte twarze ludzi widzących ciebie tańczącego. Bboying to te tysiące kilometrów w pociągach, podróżując by stoczyć jedną bitwę i wrócić do domu. To spotkania ze znajomymi, wspólne rozmowy, uśmiechy, wygłupy.

To nieustająca rywalizacja z każdym napotkanym na swojej drodze bboyem. To nagrody, wywiady, medale puchary, pokazy. To szacunek wśród ludzi, podziw rówieśników. Ale to także nieprzespane noce na afterparty, to czasem wielkie zawody po przegranych bitwach. To nieustająca nauka siebie samego, przezwyciężanie własnych nawyków. To wiele potu a niejednokrotnie i krwi wylanej na parkiecie. To obolałe nadgarstki, spuchnięte barki, wybite palce, skręcone kostki obolałe kolana. To maści rozgrzewające, bandaże, wizyty u ortopedów, gipsy! Czy warto? - WARTO!

Street Dancing

PIERWSZY TRENING

Dziś w większości większych miast istnieją "szkółki", w których to można za opłata uczyć się tańczyć. Taka szkółka to wspaniała rzecz dla wszystkich zaczynających tańczyć pod warunkiem, że trafi się na kompetentne osoby prowadzące ją, a z tym czasem bywają drobne problemy. Przy pierwszym spotkaniu z prawie każdym instruktorem dowiemy się, iż jest on aktualnie najlepszy w tej branży, iż posiada dostateczne umiejętności i osiągnięcia do tego, aby przekazywać swoja wiedze innym. To nic innego jak reklama, a ze nie od dziś wiadomo, że reklama jest dźwignią handlu, trzeba na takie zapewnienia troszkę przymknąć oko i samemu dowiedzieć się czegoś więcej o samym prowadzącym.

Na co głownie przy wyborze takiego czy innego instruktora należy zwrócić uwagę? Przede wszystkim na własną rękę dowiedzieć się czegoś więcej o ekipie, w której tańczy lub tańczył ów instruktor, sprawdzić jego osiągnięcia. Sprawdzić czy oprócz zajęć w szkółce, do której chcemy przynależeć prowadzi on inne projekty mające na celu rozwój młodych. Zapytać o formę prowadzenia zajęć. Zajęcia te nie powinny ograniczać się tylko do części praktycznej, ale powinny także obejmować wprowadzenie w historie, oraz wiedze na temat bboying'u (Jak ona jest bardzo niezbędna można przeczytać w początkowej części tej lekcji) Jeśli po tych zabiegach uznacie, iż instruktor to kompetentna posiadająca osiągnięcia oraz sukcesy na scenie bboying'u osoba, to możecie być pewni, iż trafiliście na prawdziwy skarb i korzystanie z jego umiejętności będzie dla was początkujących zbawienne! Oraz możecie być pewni, iż zainwestowane pieniądze nie pójdą na marne i jeśli tylko pozwalają na to warunki finansowe bez zastanowienia powinniście skorzystać z jego pomocy. Oczywiście należy pamiętać, iż taki człowiek nie zrobi nic ponad nasze możliwości, także jest on pomocny w unikaniu błędów, nakierowywaniu na właściwą drogę, ale nie można od niego oczekiwać, iż zrobi on za was całą ciężką prace.

Instruktor jest od udzielania bezcennych wskazówek, które pozwalają na nie popełnianie błędów, które robi się niejednokrotnie dochodząc do czegoś samemu, co pozwala na oszczędzenie czasu w nauce poszczególnych elementów. Taki instruktor daje impuls do kreatywnego myślenia i uczy jak wykorzystywać swoje naturalne predyspozycje do tańca. Reasumując, jeśli pod ręką macie dobrego "mentora", który pomoże wam w pierwszych krokach na parkiecie nie powinniście nie skorzystać z jego pomocy.

Jeśli natomiast rozpoczynacie treningi sami bez pomocy żadnego instruktora, ani starszych kolegów należy pamiętać o kilku fundamentalnych sprawach. Każdy trening należy rozpocząć od rozgrzania się! Rozgrzewka powinna być możliwie delikatna, aby nie pozbawić się energii potrzebnej później. Może ona spowodować lekkie spocenie natomiast nigdy zmęczenie. Rozgrzewka powinna zawierać także w sobie elementy stretching'u. Najbezpieczniejszą metoda rozciągania mięśni jest metoda statyczna, polegająca na stopniowym rozciąganiu mięśni do momentu ich maksymalnego oporu. W tym punkcie zatrzymujemy ruch na chwilę i powracamy do pozycji wyjściowej. Po chwili odpoczynku ponawiamy ćwiczenie. I tak kilkakrotnie w każdym ćwiczeniu.

Oczywiście, by uzyskać progres w ćwiczeniach należy stopniowo powiększać zakres ruchu, pokonując opór mięśni, (co najważniejsze z rozwagą! - Zbyt szybkie próby powiększania zakresu rozciągnięcia mięśni mogą zakończyć się ich kontuzją). Po takim przygotowaniu możemy przejść już do treningu właściwego. Tutaj należy zaznaczyć, iż efekty są współmierne do ilości godzin spędzonych na parkiecie. Także, jeśli ktoś oczekuje, iż po tygodniu będzie mógł spokojnie ruszać podbijać świat jest w błędzie.

Prince Ken Swift jeden z najlepszych bboy'ów wszechczasów

BONUS

Jako bonus podaję link do świetnego reportażu, traktującego o początkach kultury hiphop Zachęcam do obejrzenia i przemyślenia kilku spraw. ( https://www.break.pl/forum/viewtopic.php?t=4463 )

Już za miesiąc w kolejnej lekcji będzie można dowiedzieć się, co jest absolutną podstawą w bboyingu oraz co jest jedną z najważniejszych rzeczy, których nie można na samym początku ominąć, mowa tu oczywiście o FOUNDATIONS. Pozdrawiam i do usłyszenia za miesiąc.

Autor: eL-Cookizo Rock
BBoying Lessons - Początek
BBoying Lessons - Początek
BBoying Lessons - Początek
BBoying Lessons - Początek
Facebook:
Kategoria: hip hop, breaking
Tagi: brak
  • Dodał: radi
  • Zakceptowany: 22.04.07
  • Ostatnie zmiany: 21.07.18


© 2001 - 2024 Break.pl - Prawdziwa strona Hip-Hop'u! Zgłoś błąd | Początek strony